Wietnamizacja czy somalizacja?
Nasi marzyciele śnią wciąż o wiecznym pokoju. Na początku czerwca 2006 r. niecały tydzień wystarczył, by przypomnieć im, że nie ma nic bardziej trwałego niż chaos. Mały Timor Wschodni (milion mieszkańców), rządzony przez szacownego laureata Nagrody Nobla i pławiący się w życzliwości ONZ, wpada w poślizg rabunku i krwi. Zbuntowani żołnierze rozniecają ogień w prochowni, jaką był w istocie tamtejszy skrywany nieład polityczny i społeczny. W Afganistanie rozproszeni przed czterema laty talibowie znowu gwałtownie dają o sobie znać. W Somalii półciężarówki i samochody terenowe, najeżone karabinami maszynowymi, zapewniają triumf najbardziej fanatycznym ze wszystkich islamskich trybunałów. Te zaś postanawiają natychmiast przerwać transmisje z mistrzostw świata w futbolu, tej szatańskiej grze. A Irak opłakuje codziennie cywilne ofiary swojego wieloetnicznego społeczeństwa, ginące od noży, bomb i kul krwawych oprawców, stęsknionych za Saddamem Husajnem.
AL-ZARKAWI TO NIE HO CHI MINHZachodni wojskowi długo grzeszyli umysłem, angażując się w bieżące konflikty o jedną wojnę za późno. Z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta