Berlin znów podporą Waszyngtonu
Wizyta prezydenta George'a Busha w nadbałtyckim okręgu wyborczym kanclerz Angeli Merkel wzbudziła w Niemczech spore zainteresowanie. Nie sposób jej porównać do eskapady Kennedy'ego, który w czerwcu 1963 roku w podzielonym mieście zawołał łamaną niemczyzną: "Jestem berlińczykiem!", wywołując w ten sposób entuzjazm zebranego tłumu. Trudno ją też porównać do doskonale zainscenizowanej demonstracji amerykańskiej siły nieopodal Bramy Brandenburskiej w 1987 roku, kiedy Ronald Reagan zawołał w kierunku Kremla: "Mr. Gorbaczow, niech pan zburzy ten mur!". Ale i tym razem amerykański prezydent zadbał o wyraźny przekaz. Demokracja i wolność mogą zwyciężyć nie tylko w Europie - tak jak zwyciężyły w Niemczech, prowadząc do upadku NRD - ale i w innych częściach świata, na przykład w Iraku.
"Okupacja Niemiec nie ma na celu ich wyzwolenia, lecz zajęcie terytorium wroga" - tak w 1945 roku połączone dowództwo amerykańskich sił zbrojnych definiowało cele amerykańskiej polityki w odniesieniu do Niemiec. Cele te szybko zostały zrewidowane podczas...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta