Prowincja, czyli koszty istnienia
Dokąd może zaprowadzić ta eskalacja jakości? Czy nie uformuje ona czytelników w jaką elitę, nie oderwie ich od tej zdrowej części narodu, której wystarczają czipsy, futbol i serial "M jak miłość"? Taka elita, jeśli uzyska świadomość elity, a nie znajdzie sposobu elitarnej służby społeczeństwu, zamieni się łatwo w łże-elitę, społeczny nowotwór kwalifikujący się do chamoterapii i naświetlania - najlepiej promieniowaniem emitowanym z Torunia przez media Xiędza Dyrektora.
Od tych zagrożeń trochę zakręciło mi się w głowie, na szczęście jeździłem na Podhale, miałem okazję poradzić się ekspertów z Podhalańskiej Akademii Wiedzy. Nie bee z tego złego nic - zawyrokował mój przyjaciel Jaśko z Bańskiej Dolnej. - Jak się co rozprzestrzeni, to się zowdy krapkę wyonacy. Jak bees pisoł i pisoł, z tego sam zgłupiejes i pomalućku syćka z tobą zgłupieją, haj...
To mnie utwierdziło w przekonaniu, że wielkiego zagrożenia na razie nie ma, a standardu felietonistyki nie trzeba zaniżać żadnymi sztucznymi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta