Grzmią pod Stoczkiem armaty
Czternastego lutego ok. godz. 9 rano wojsko polskie stanęło na rynku w Stoczku. Kto mógł, rzucił się do karczmy, by znaleźć coś do jedzenia. Generał wysunął swe jednostki za północy kraniec miasta, na wzniesienie u zbiegu dróg, z których jedna prowadziła do Seroczyna, a druga do Toczysk. W centrum ugrupowania ustawiono armaty, aby mogły razić wroga nadchodzącego z jednej lub drugiej miejscowości. Jazdę podzielono na dwa ugrupowania: sześć szwadronów jazdy blokowało drogę z Seroczyna, drugie tyle zwrócono frontem na Toczyska. W odwodzie pozostały dwa szwadrony ułanów i jeden szwadron krakusów. Piechotę uszykowano w czworoboki opodal dział, aby osłaniała je w razie ataku rosyjskiej jazdy.
Niemal punktualnie o godz. 9 na leśnej drodze od Seroczyna wyłoniła się pierwsza nieprzyjacielska kolumna. Chwilę później Rosjanie pojawili się na drodze z Toczysk. Wieść o zbliżaniu się sił polskich skłoniła Geismara do wyruszenia im naprzeciw. Carski generał traktował Polaków lekceważąco. Ufny w swą szczęśliwą gwiazdę, zdobywca Bukaresztu i pogromca Turków, uważał żołnierzy Dwernickiego za niewyszkoloną zbieraninę. Bał się, że mogą mu umknąć, dlatego nie rozpoznawszy terenu, rzucił siły do boju. Dysponując dwiema brygadami...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta