Depeerelizacja bez dekomunizacji
Trudno dziś będzie przeprowadzić formalną i skuteczną dekomunizację. Po dwóch prezydenturach Aleksandra Kwaśniewskiego, dwóch kadencjach z postkomunistycznym Sojuszem Lewicy Demokratycznej przy władzy ogłoszenie zakazu pełnienia ważnych funkcji publicznych w wolnej Rzeczypospolitej przez byłych pezetpeerowskich aparatczyków byłoby wątpliwe prawnie i społecznie niezrozumiałe. Odbierając insygnia najwyższej władzy od Kwaśniewskiego, Lech Kaczyński uznał jego legalność. Również Lech Wałęsa, wręczając Józefowi Oleksemu nominację na szefa rządu, potwierdził jego demokratyczny mandat.
Jeśli dziś ktoś chciałby zakwestionować prawo do uczestnictwa w życiu publicznym Oleksego i Kwaśniewskiego - by trzymać się tylko tych dwóch przykładów - zakwestionowałby de facto znacznie więcej. Czy warto? Według mnie nie warto. Choć nie znaczy to wcale, że nie należy się zajmować przeszłością. Trzeba, choćby ukarać winnych przestępstw, dokonać kilku symbolicznych gestów dających jasno do zrozumienia, że dzisiejsza...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta