Niemoralne gry na sali sądowej
Wiesław Saniewski: Początkowo był bardziej banalny - "Wymiar sprawiedliwości". Słowo "bezmiar" jest konsekwencją tego, że wszystkie postacie, które uczestniczą w opisanym przeze mnie procesie sądowym, a więc oskarżyciele, obrońcy, sędziowie, tak bardzo pragną wymierzyć sprawiedliwość, że przekraczają chwilami granice zawodowe i etyczne. Ważniejsze od prawdy staje się np. ukrycie błędów policji i prokuratury na etapie śledztwa czy strach przed napiętnowaniem przez środowisko. Ulega tej atmosferze nawet adwokat, który mówi, że dobrze byłoby, gdyby oskarżony został ukarany "chociaż trochę", ponieważ swoimi romansami krzywdził bliskich. Ale nie można być "trochę" winnym i skazanym w sprawie o morderstwo. Albo uniewinnienie, albo 25 lat więzienia.
Pana "Nadzór" z 1983 r. niósł nadzieję na odmianę życia bohaterki. W "Bezmiarze sprawiedliwości" trudno dostrzec wiarę w człowieka.Mam wrażenie, że jest odwrotnie. "Nadzór" ma tylko pozorny happy end. Klara przechodzi z jednego zniewolenia - więziennego, do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta