Małysz o krok od nieszczęścia
Małysz poszedł mocno w górę, wydawało się, że krzyk tłumu poniesie go po szóste zwycięstwo na skoczni Holmenkollen, ale w jednej sekundzie wszystkim zamarły serca. Polski mistrz stracił równowagę, narty zaczęły mu falować, widać było, jak walczy o to, by nie dać się wbić w zeskok. To, że wylądował cało i bez szwanku, zawdzięcza rutynie. Opanował narty na tyle, by nie przewrócić się przy lądowaniu, pojechał pod mostkiem na przeciwstok i zaraz po przejściu nadmuchiwanej bramki zawiesił na szyi Jacobsena czerwoną kamizelkę lidera Pucharu Świata. Skoczył 89 metrów, i tak dużo jak na takie przygody, nawet wyprzedził czterech rywali. Sędziowie minutę po tym skoku ogłosili, że drugiej serii nie będzie.
Od rana na Holmenkollen wiało potężnie. Tory skoczni nie wytrzymywały ciepła i mrożono je ciekłym azotem. Przełożono konkurs dwuboistów, odwołano kwalifikacje drugiego konkursu skoczków, potem serię próbną. W końcu konkurs...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta