Dzień rezerwowego Stefana Huli
Skoczkowie walczyli o medal. W połowie konkursu Polacy mieli brąz, skończyło się na czwartym miejscu, najlepszym w kronikach startów drużynowych
Stefan Hula i Kamil Stoch skakali dalej od Adama Małysza. Wygrali Austriacy przed Norwegią i Japonią.
To był konkurs, w którym miłą niespodziankę czuł tylko dyżurny optymista prezes PZN Apoloniusz Tajner. Miał rację, ale pewnie i on nie przewidywał, że najwięcej punktów w ekipie zdobędzie Stefan Hula wprowadzony z ławki rezerwowych za Rafała Śliża. Austriacy wygrali pewnie. Duma podrażniona w konkursie indywidualnym kazała im walczyć, tak by nie było wątpliwości, że to oni rządzą na skoczniach. Udowodnili bez trudu.
Dyrektor Walter Hofer, widząc deszczowe chmury, śmiało zarządzał przesuwaniem bramki startowej. Pozwolił od razu na dłuższe skoki, nie bacząc, że Austria wysyła na początek Wolfganga Loitzla, a Norwegia Bardala. Oni zrobili swoje, przedzielił ich Hautamaeki, wydawało się, że role są rozdane. Stoch, który rozpoczynał polskie skoki, był piąty w grupie – 123 m. Tego można było się spodziewać, ale że Łukasz Rutkowski spokojnie obroni tę pozycję (121 m), chyba nikt nie planował.
Stefan Hula miał dzień, który pewnie zapamięta...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta