Uratować siebie i Warszawę od zła
Jeden lata jak Superman, ale świata ratować nie potrafi. Drugi nie ma ponadludzkich zdolności, ale walczy ze złem niczym Batman. Dwa swojskie typy superbohaterów – i dwa oblicza stolicy – prezentują w swoich powieściach Juliusz Strachota i Błażej Dzikowski
Polska literatura (i szerzej – kultura) nie zwykła kreować bohaterów pokrewnych Supermanowi. Z dwóch podstawowych powodów. Po pierwsze – od wieków masową wyobraźnią Polaków władał bohater typu romantycznego, osoba z krwi i kości, która nie tyle ratuje ludzkość, co zajmuje się doraźnymi sprawami narodowej martyrologii. Po drugie – w czasach, gdy komiksowi (a potem filmowi) superbohaterowie stawali się ulubieńcami mas, nad Wisłą bohaterem kanonicznym był przodownik pracy lub partyjny aparatczyk.
Wydawało się, że coś może się zmienić po 1989 r., gdy zachłysnęliśmy się tym, od czego przez lata byliśmy odcięci – zachodnią kulturą popularną. Jednak na przetransponowanie wzorca superbohatera na grunt polski trzeba było poczekać. Do momentu, gdy generacja, która zaczytywała się komiksami o Batmanie czy Punisherze, dojdzie do głosu i zacznie tworzyć własne historie. Ten czas właśnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta