Bosko, ale w ostrogach
Nie mamy wątpliwości, co jest najważniejszą polską premierą wakacyjnych miesięcy. Czwarta płyta popularnego zespołu Vavamuffin – „Mo’ Better Rootz” – porwie wszystkich. Niezależnie, czy bliskie, czy dalekie jest im klasyczne reggae. Poza tym grupa znów sławi stolicę.
Warszawska grupa od początku stanowiła kolektyw indywidualności, ale nigdy nie było widać tego lepiej niż teraz. Jej członkowie angażują się w autorskie projekty, rejestrują gościnne występy, grają u innych artystów, a nawet produkują im całe albumy. Jednak Vavamuffin nigdy nie traktowali drugoplanowo.
Z partyjnym kacykiem
– To, czego nauczyliśmy się na własną rękę, wnosimy jako wartość dodaną. Vavamuffin to dla nas statek matka. Gdy potrzebuje pomocy, inne rzeczy automatycznie idą na bok – przekonuje Pablopavo, wokalista, ale także autor świetnie przyjętego solowego „Telehonu”.
– Nowa płyta Vavy jest wynikiem obserwacji poczynionych przez ostatnie trzy lata. Nasłuchaliśmy się wielu nowych (i starych) produkcji, napatrzyliśmy się na wiele sytuacji, było sporo czasu, żeby przełożyć to na kawałki – uzupełnia Mr. Reggaenerator, drugi „głos” w zespole.
Gdy oddala się na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta