Recepta na psucie państwa
W wojnie z medykami Donald Tusk wywiesił białą flagę. Rząd wyrzuca z ustawy refundacyjnej niekorzystny dla lekarzy przepis. To wróży źle innym reformom – oceniają publicyści „Rzeczpospolitej”
Zapomnijmy na chwilę o tym, czy lekarze mają rację czy nie. Skupmy się na tym, czego od medyków chciał rząd w ustawie o refundacji leków. Łatwo dojdziemy do wniosku, że chciał, żeby lekarze odpowiadali finansowo za źle wypisaną receptę. Ministrowie napisali dokładnie w uzasadnieniu ustawy, którą przesłali do Sejmu: „wprowadzono jednoosobową odpowiedzialność osoby uprawnionej za ordynacje leków", „jest oczekiwane zarówno przez pracodawców, jak i Narodowy Fundusz Zdrowia". Nie było więc żadnej pomyłki. Sejm uchwalił, a prezydent podpisał dokładnie to, czego rząd sobie życzył.
Proces legislacyjny był długi – od października 2010 do maja 2011 r. Nikt z koalicji i nikt z opozycji nie zakwestionował logiki tego przepisu. Żeby była jasność: projekt ustawy przygotował resort zdrowia dowodzony przez lekarkę Ewę Kopacz, a w Sejmie zajmowała się nią Komisja Zdrowia, której większość członków stanowili lekarze.
*
1 stycznia 2012 roku ustawa o refundacji wraz zapisami o odpowiedzialności lekarzy weszła w życie. Stała się obowiązującym prawem. Jednak nowe prawo nie spodobało się lekarzom i związkom zawodowym skupiającym lekarzy. W październiku i listopadzie ogłosili oni, że nie będą wypisywali lekarstw według wymagań nowej ustawy. Związkowcy postawili sprawę jasno – protest się skończy, jak rząd i Sejm zmienią prawo w taki sposób, by odpowiadało to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta