Żeby rynek działał
Z Mariuszem Dzierżawskim rozmawia Michał Płociński
Na początku lat 90. były w Polsce dwa zauważalne środowiska liberałów gospodarczych. Gdańskie, skupione wokół Janusza Lewandowskiego, i warszawskie – wokół Janusza Korwin-Mikkego. Pan współtworzył to drugie.
Mariusz Dzierżawski: Na pewno nie było to środowisko jednorodne. Z jednej strony byli liberałowie, dla których zdecydowanie najważniejszy był wolny rynek, a z drugiej strony konserwatyści, też podzielający wolnorynkowe ideały, jednak nietraktujący ich aż tak pierwszoplanowo.
Po której stronie pan stanął?
Ja byłem po prostu fanem Janusza Korwin-Mikkego. Później związałem się z grupą konserwatywną, choć nie pamiętam już do końca tamtych sporów ideologicznych. Konserwatyści nawiązywali do przedwojennego Stronnictwa Polityki Realnej, reprezentowali więc ideały chłodnego realizmu, uważali, że należy się dogadywać z władzą, czyli ówcześnie z Wałęsą. Liberałowie za to nie chcieli iść na takie kompromisy.
Co mówiliście...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta