Marszałkini
Wanda Nowicka od dawna chciała uszczęśliwić miliony Polek. Dzięki funkcji wicemarszałka Sejmu ma większe możliwości niż kiedykolwiek wcześniej
Gabinet wicemarszałka Sejmu traktuje jako przyczółek. Stąd ma iść w Polskę postęp. Sekretarka odbiera telefon: „Gabinet pani marszałkini Wandy Nowickiej, słucham". I słowo „marszałkini" powtórzy wielokrotnie, w każdej możliwej konfiguracji. W ten sposób sekretariat propaguje poprawne, genderowe nazewnictwo.
Że się nie przyjmie? Być może. Lecz przecież zdarzają się rzeczy nieprawdopodobne. Czy ktoś mógł przewidzieć, że radykalna działaczka feministyczna zostanie wicemarszałkiem polskiego Sejmu już w 2011 roku?
Od pucybutki do federacji
Jan Wróbel, publicysta, a jednocześnie dyrektor warszawskiego społecznego liceum na Bednarskiej, Wandę Nowicką zna od początku lat 90. Była jego koleżanką z pokoju nauczycielskiego. W listopadzie zeszłego roku Nowicka, już jako poseł Ruchu Palikota, przyjęła zaproszenie do prowadzonego przez Wróbla porannego programu w Radiu TOK FM. W trakcie wywiadu Wróbel żartem spointował jej karierę: Od pucybuta do milionera. Żachnęła się: „Porównanie do pucybuta mogłabym uznać za obraźliwe". Wróbel szybko się więc poprawił: „Od pucybutki do milionerki". I wtedy na twarzy Wandy Nowickiej pojawił się uśmiech.
Ludzie, którzy znają ją...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta