Genderowa kuźnia kadr
Kuriozalne programy zajęć, zideologizowane tematy wykładów. Studia genderowe przypominają bardziej pranie mózgów niż wyższą edukację
Czy morze uspokoi się, gdy zobaczy kobiecy srom? Czy wręcz przeciwnie, rozpęta się prawdziwy sztorm?" – to fragment artykułu „Zróbmy sobie dobrze. Kobiece filmy pornograficzne jako próba odzyskania dyskursu seksualności" opublikowanego w ostatnim numerze periodyku „Unigender", którego radę naukową tworzą wykładowcy gender studies uniwersytetów Jagiellońskiego i Warszawskiego.
Takim samym językiem, pełnym terminologii fizjologicznej, a zarazem radykalnej ideologii, pisane są dziś nie tylko eseje, ale też prace semestralne, roczne, magisterskie i doktorskie. Feminizm usiłuje dziś stworzyć wrażenie, że jest jedną z dziedzin nauki. Wykładowcy na studiach genderowych jednak nie ukrywają, że tak naprawdę nie chodzi o wiedzę, ale o to, aby zmienić świat. „Oprócz zapoznania się z podstawowymi tematami spróbujemy również stworzyć naszą wizję świata, układając jego elementy w taki sposób, by naszym córkom w każdym zakątku globu żyło się lepiej" – tak swój panel programowy „Feministyczna ekonomia" na Uniwersytecie Warszawskim zachwala dr Zofia Łapniewska.
Dużo do nadrobienia
Oficjalnie to studia interdyscyplinarne o społeczno-kulturowej tożsamości płci. Na Zachodzie narodziły się w latach 70. XX w....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta