Realizm w kostiumie
Reżyserka Adrea Arnold o nowej ekranizacji słynnej powieści Emily Bronte „Wichrowe wzgórza”
Rz: Dlaczego autorka realistycznych, współczesnych filmów sięga po XIX-wieczną powieść?
Adrea Arnold: Wszyscy mnie o to pytają i nie wiem, co odpowiadać. Sama się zastanawiam. Zawierzyłam instynktowi. Dostałam e-mail od mojego agenta: Czy interesuje cię wyreżyserowanie „Wichrowych wzgórz"? W jednej chwili odpisałam: „Tak! Tak! Tak!".
Kiedyś zapewniała pani, że nie interesują panią adaptacje, bo kino zasługuje na świeże, oryginalne scenariusze.
Nadal tak uważam. Literatura i film rządzą się odmiennymi prawami, inaczej działają na emocje widza. Jednak w tym przypadku złamałam się. Moi przyjaciele tę chęć dłubania w powieści Bronte mieli mi wręcz za złe. Na swoją obronę mam to, że „Wichrowe wzgórza" zawsze wydawały mi się fascynujące.
Kiedy je pani przeczytała po raz pierwszy?
Jako dziecko obejrzałam film Wylera z 1939 roku z Laurence'em Olivierem i Merle Oberon. Powieść wzięłam do ręki, mając 20 lat. Zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Była mocna, pełna mrocznej prawdy o życiu, uczuciach, namiętnościach. Daleka od przechowywanego przeze mnie w pamięci romansu Wylera. Może dlatego chciałam się z nią zmierzyć. Kiedy po latach wróciłam do książki, znalazłam w niej to, co mnie najbardziej interesuje: obsesję, ból istnienia, niesprawiedliwość, sadomasochizm. Wiedziałam, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta