Resztki świetności
Polskie związki zawodowe nie są w stanie sparaliżować kraju strajkiem generalnym. Stać je najwyżej na blokadę Sejmu, do której wystarczy kilkaset osób – pisze publicysta „Rz”
Kiedy słychać dźwięki syren, wybuchają petardy, na zbliżeniach widać bezsilne twarze parlamentarzystów, którzy nie mogą się wydostać z Sejmu, wydaje się, że oto związkowy lew zaryczał i objawił nam swoją potęgę.
Kiedy jednak kamera ogarnia z oddali cały plac boju, wrażenie jest inne. Widzimy kilkaset, najwyżej kilka tysięcy osób, często kadrowych związkowców, których trzeba ściągać autobusami z różnych regionów. Nie widzimy tej potęgi, nie widzimy społeczeństwa.
Gdy w 2005 roku górnicy przyjechali pod Sejm w obronie swoich przywilejów, parlamentarzyści głosowali tak, jak im kazali. Nikt nie miał odwagi postawić się, powiedzieć „nie", choć ta uległość była bardzo kosztowna dla państwa. Teraz związkowcy nie wskórali nic. To już nie ta potęga co kiedyś, a szczególnie daleko polskim organizacjom do tych zagranicznych.
Czas przyzwyczajać się do zmiany taktyki związkowców. Nie są w stanie sparaliżować kraju strajkiem generalnym, postawią więc na widowiskowe akcje, jak ostatnie zablokowanie parlamentu, do którego wystarczy kilkaset...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta