Zadyszka jeszcze przed startem
Jeśli ktoś uważa, że Inwestycje Polskie da się uruchomić w kilka miesięcy, jest szaleńcem – mówią urzędnicy.
Małe biuro w budynku dawnego Komitetu Centralnego PZPR w centrum Warszawy. To tu rodzi się teraz program, który ma się stać kołem zamachowym polskiej gospodarki. Chodzi o zapowiedziany w tzw. drugim expose premiera Donalda Tuska program „Inwestycje Polskie". Pierwotne plany przewidywały, że pierwsze projekty pojawią się już w połowie roku. Ale coraz więcej osób uważa, że jest to coraz mniej prawdopodobne.
Projekt bez zagrożeń
– Robimy wszystko, by w tym roku uruchomić pierwsze projekty. Ale chodzi o zbyt poważne sprawy i tak duże pieniądze, że nie można sobie pozwolić na prowizorkę. Tym bardziej że rozmawiamy o pieniądzach publicznych, które wymagają nadzwyczajnej staranności. Dlatego trzeba się raczej nastawić, że widoczne efekty pojawią się w końcówce roku – przyznaje w rozmowie z „Rz" jeden z urzędników Ministerstwa Skarbu.
– Projekt jest w toku i nie widzę powodów, by się o niego obawiać. Nie widzę zagrożeń – zastrzega w rozmowie z „Rz" Tadeusz Aziewicz (PO), szef sejmowej Komisji Skarbu Państwa. Maks Kraczkowski (PiS), wiceprzewodniczący Komisji Gospodarki, ma jednak obawy. Jego zdaniem program się zaczyna rozmywać, a na pewno ślimaczyć. – A szkoda, bo gospodarce jest bardzo potrzebny – zauważa.
Podobnego zdania są zresztą nie tylko politycy, ale również przedstawiciele branż szczególnie zainteresowanych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta