Obłęd boga tańca
Na ogół ludzie wiedzą o Wacławie Niżyńskim tylko jedno. – To wielki tancerz, który zwariował – powiedziała mi kiedyś jego córka Tamara. Fragment książki „Dziesięciu tańczących facetów", która ukaże się nakładem wydawnictwa Axis Mundi.
Dziś nie mamy wątpliwości, że Niżyński był geniuszem. – Gdyby żył w dzisiejszych czasach, jestem przekonana, że nie zostałby skazany na tak długoletnie odosobnienie – dodała Tamara Nijinsky, gdy odwiedziła ojczyznę swoich dziadków.
Wacław Niżyński uchodził za tancerza rosyjskiego i nadal bywa tak często traktowany w świecie, zresztą za naszym przyzwoleniem, bo my nie upominaliśmy się o wybitnego rodaka. Dopiero w 1989 roku, przy okazji setnej rocznicy jego urodzin, zaczęliśmy głośno mówić, dostarczając różnych dowodów, że jest Polakiem. Niejedynym zresztą, który tańczył na scenie carskiego teatru w Petersburgu. Wielkim uznaniem cieszył się tam w XIX wieku Feliks Krzesiński, najdoskonalszy wykonawca mazura (lekcje tego tańca brała u niego arystokracja rosyjska). Córką Feliksa była Matylda Krzesińska – legendarna primabalerina o nieskazitelnej technice, a poza sceną kochanka przyszłego cara Mikołaja II, potem zaś żona Wielkiego Księcia Andrzeja Romanowa.
Z Warszawy do Rosji
Matka Niżyńskiego, Eleonora Bereda, urodziła się w rodzinie warszawskiego stolarza. Kiedy jej starsza siostra Stefania rozpoczęła edukację w szkole baletowej w warszawskim Teatrze Wielkim, młodsza Beredówna poszła w jej ślady. Obie były utalentowane, gdy w 1868 roku Stefania zdecydowała się pojechać do Opery w Kijowie, gdzie została pierwszą solistką, udało się jej wywalczyć...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta