Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Jak płotkarz z płotkarzem

10 stycznia 1997 | Sport | MJ

Jak płotkarz z płotkarzem

Rozmowa z Romualdem Giegielem, byłym płotkarzem: halowym mistrzem Europy z Goeteborga w 1984 roku

Wpadłeś do kraju w interesach?

Nie, nie. .. Przyjechałem odwiedzić rodzinę.

Ostatni raz widziałem cię w Goeteborgu: leżałeś na noszach, wijąc się z bólu. Co było potem?

Potem się leczyłem. Trwało to pół roku albo i dłużej. Przecież sam wiesz, jak to jest. Urwałeś sobie ścięgno Achillesa na Kubie, jak pamiętam. Bieg przez płotki to urazowa konkurencja. Wyście wszyscy kończyli pod nożem chirurga. Ty byłeś pierwszy. Po tobie Adaś Galant poszedł pod kosę. Potem był Mirek Wodzyński. Na końcu Leszek Wodzyński. Żadnemu z was się nie upiekło, dlaczego mnie miało się udać.

Ale zostałeś mistrzem Europy, upadłeś dopiero za metą. To było wtedy najważniejsze - wygrywać. Dla nas wszystkich nie było ważniejszej rzeczy na świecie. Chyba byliśmy ambitni, nie uważasz?

O tak, może nawet aż za bardzo. Mnie ta ambicja uwierała poniżej kolana trochę za długo.

Jednak wyszedłeś z tego. Potem biegałeś w Górniku Zabrze. Dlaczego akurat w Górniku?

Jak to dlaczego? Dla pieniędzy tam poszedłem. W naszych czasach nie było sponsorów, jak wiesz. Poszedłem tam, gdzie dawali więcej. Całe lata byłem w AZS na cienkim stypendium...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 963

Spis treści
Zamów abonament