PiS bez widoków na sukces
W ostatnich wyborach Prawo i Sprawiedliwość w niektórych kategoriach zyskało. Jednak żeby w polityce zwyciężać, nie wystarczy się nieustannie dobrze zapowiadać – pisze publicysta.
To były dziwne wybory, nie tylko z powodu blamażu Państwowej Komisji Wyborczej i ogromnych wątpliwości co do rzetelności wyników, szczególnie w przypadku głosowania na radnych do sejmików. Także dlatego, że chyba po raz pierwszy w historii III RP trzy partie spośród czterech najważniejszych zgodnie twierdzą, że osiągnęły bardzo dobry wynik. Aby to uzasadnić, uciekają się do rozmaitych kryteriów ocen. PO utrzymała niemal stan posiadania w dużych miastach, nie straciła też żadnego z sejmików (choć tam, gdzie wygrało PSL, marszałkowie będą z tego ugrupowania). PiS chwali się procentowym wynikiem w głosowaniu do sejmików i poparciem wśród młodych oraz niezłymi wynikami kandydatów na prezydenta w Warszawie i Wrocławiu, a w Krakowie i Gdańsku doprowadzeniem do drugiej tury. PSL jest szczęśliwe, bo nagle wyrosło na trzecią siłę w kraju. Każdy coś dostał, ale przecież nie każdy może być zwycięzcą.
Partia atakująca
Spójrzmy zatem na sytuację powyborczą z większego dystansu. Były to drugie wybory po długiej posusze w cyklu obejmującym dwa lata zapoczątkowanym przez wiosenne wybory do Parlamentu Europejskiego. Platforma jest partią władzy okopaną na swoich pozycjach i wygrywającą od siedmiu lat. PiS jest partią te pozycje atakującą. Jak dotąd nieskutecznie. I dotyczy to również ostatnich wyborów. Nie skończyły się one dla PiS...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta