Wojna pomnikowa
Kamienne wyrazy wdzięczności dla Armii Czerwonej wciąż straszą na ulicach i skwerach. Na Ukrainie spadają z cokołów, więc może by tak i u nas?
Centrum Warszawy, ulica Żwirki i Wigury. Centralnym punktem parku jest wysoka iglica z pięcioramienną gwiazdą – nie czerwoną, lecz miedzianą. Napis głosi, że to cmentarz mauzoleum żołnierzy Armii Radzieckiej, więc rower, deskorolka, pies i bikini – zakazane. Straszy ostrzeżenie, że obiekt monitorowany: kamer nie widać, lecz lepiej uważać. Spacerowicze czasem się jednak zapuszczą, a puste butelki po piwie zdradzają, że nie tylko oni. Człowieka tłamsi przestrzeń i monumentalne płaskorzeźby ukazujące czerwonoarmistów otrzymujących wdzięczność z rąk przedstawicieli polskiego ludu, którzy spieszą z darami pól. Zmurszałe płyty chodnikowe – bywa, że nie trzymają już poziomu – porasta mech, ale jest czysto. Nie ma napisów ani bohomazów – może oko Wielkiego Brata jednak czuwa? Inskrypcja mówi, że spoczywa tu 21 468 ciał żołnierzy i oficerów 1. frontu białoruskiego. Nagrobki z cyrylicą dekorują czerwone gwiazdy wyryte na słupkach. Stoją wypalone znicze, w końcu mamy listopad i wspominki zmarłych. Leży zeschły wiecheć kwiatów w barwach ukraińskich, zdarzają się też żółto-niebieskie flagi. Czy to aby nie prowokacja?
Centrum Warszawy, plac Wileński. Harmider jak na placu budowy, bo właśnie trwa odbieranie świeżo ukończonej stacji metra. Na ten czas – będzie już trzy lata – z cokołu zdjęto pomnik Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni, zwanego pospolicie „czterema śpiącymi", bo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta