Michael, Jego Powietrzność
NBA globalną marką przynoszącą rekordowe zyski stała się 30 lat temu. Największe zasługi ma jeden człowiek – Michael Jordan.
W 1984 roku Bulls byli w Chicago jedną z kilku drużyn grających w zawodowych ligach. Fani hokeja mieli Blackhawks, futbolu amerykańskiego Bears, a baseballu – Cubs i White Sox. Bulls byli na szarym końcu tej listy. Kiedy jeden z pracowników klubu, próbując się wykręcić od mandatu, zaoferował stróżowi prawa bilety na mecze, tylko go rozgniewał: – Nienawidzę koszykówki. Nie ma pan biletów na hokej? – odparł policjant.
Michael Jordan, młody koszykarz Uniwersytetu Północnej Karoliny, zapowiadał się znakomicie. Poza talentem wyróżniała go ambicja, a ponadto bardzo szybko się uczył („Chłonął wszystko jak gąbka" – powiedział grający z nim na uniwersytecie James Worthy). Niemniej w drafcie dostał dopiero trzeci numer, a więc dwóch zawodników oceniono jako lepszych. Przed Chicago wybierały kluby z Houston i Portland, które postawiły, zgodnie z logiką, na rozstawionych wyżej Hakeema Olajuwona (okazał się znakomitym zawodnikiem) i Sama Bowiego (uznawanego za największą pomyłkę w historii draftu: niesprawiedliwie, bo jego karierę zniweczyły kontuzje).
Te wybory były wynikiem pokutującego wówczas w NBA przekonania, że odmienić słabą drużynę może tylko wysoki, silny gracz podkoszowy, taki jak Olajuwon czy Bowie, a nie rzucający obrońca w typie Michaela Jordana, choćby był najlepszy. Bulls wybierali jako trzeci i wzięli Jordana....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta