Hans Kloss i inni recydywiści
Nawet jeśli seriale PRL-owskie w rodzaju „Stawki większej niż życie" są pełne propagandowych kłamstw, to jednocześnie mają w sobie sporo prawdy artystycznej.
Polska w ubiegłym tygodniu zapomniała o wyborach, PKW i kompromitacji państwa, bo opłakiwała Hansa Klossa. To znaczy, oczywiście, aktora Stanisława Mikulskiego, który odszedł w wieku 85 lat. Ale rola tak się z nim zrosła, że chyba nikt już dziś nie pamięta jego kilkudziesięciu innych kreacji. No, może z wyjątkiem „Wujka Dobra Rada" z „Misia" Stanisława Barei. Od „Faktów" TVN przez wszystkie najpopularniejsze serwisy internetowe i szpalty gazet po artystyczną, przynajmniej z założenia, TVP Kultura (gdzie pojawił się Teatr Telewizji z Klossem) wspominano go, i to wyłącznie z sympatią.
Być może przeoczyłem, ale nawet w najbardziej antykomunistycznych mediach, zazwyczaj ostro piszących o czasach PRL, nikt się Stanisława Mikulskiego specjalnie nie czepiał. Przypomniano co najwyżej, że nie przyłączył się do aktorskiego bojkotu w stanie wojennym i należał do partii. Być może dano mu spokój, bo, jak słusznie zauważył Piotr Zaremba, po odzyskaniu niepodległości nie przyłączył się do tych, którzy gloryfikowali komunistyczną Polskę. Na polityce słabo się chyba znał, ale doskonale rozumiał, że gigantyczna popularność w tamtym ustroju była obciążeniem, bo nie szły za nią ani inne role, ani pieniądze. Gdyby coś podobnego przytrafiło mu się w warunkach kapitalizmu, dziś Stanisław Mikulski patrzyłby na nas z każdej okładki i co drugiej reklamy, a reżyserzy prześcigaliby się w ofertach. Tylko że w III...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta