Gdy ksiądz kupuje pieluchy
Na aborcję decyduje się kobieta, obok której nie ma odpowiedzialnego mężczyzny. W każdym przypadku brak poczucia bezpieczeństwa, strach i złość skutkują fatalną decyzją. Sytuacja materialna takiej osoby nie gra roli - mówi ksiądz Tomasz Kancelarczyk
Jak się czuje facet w koloratce, któremu udaje się uratować człowieka?
Tak, jak powinien czuć się mężczyzna.
Księży jest wielu, nie wszyscy zajmują się działalnością pro life (na rzecz ochrony życia) w tak konkretnym, niemal technicznym wymiarze.
Żeby taki konkret był możliwy, przeszedłem pewnego rodzaju przeszkolenie. Przygotowanie psychiczne, moralne. Życiowe. Początkiem było spotkanie z osobami upośledzonymi intelektualnie. Nie znałem ich wcześniej, a mówiąc szczerze, bałem się ich. Kiedyś wpadłem na taką grupę w katedrze. Byłem grzecznie zdystansowany. Otoczyli mnie i swoją ufnością, bezpośredniością, wręcz zmusili do fizycznego kontaktu. Coś się przełamało, zobaczyłem cały mój strach i ograniczenia w zestawieniu z ich pięknem. Wręcz słyszałem: „Tomasz, nie bój się ludzi! Nie jesteś księdzem tylko w seminarium, i tylko dla pięknych, zdrowych i bogatych". Rozpocząłem pracę z osobami upośledzonymi i ich rodzinami. Dziś jestem ich kapelanem w Szczecinie.
A jak się to ma do ratowania zagrożonych ciąż?
Ma się prosto: człowiek to człowiek. Również ten „gorszy" czy słabszy. Gdy przestajesz się go bać, gdy przełamujesz swoje zahamowania, odkrywasz w nim pełnię człowieczeństwa. I w sobie też wiele odkrywasz... A potem był krok następny mojego szkolenia. Trafiła mi się pierwsza sprawa aborcyjna. To była...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta