Ciężar koksu
Podnoszenie ciężarów to sport skazany na doping. Każdy rekord budzi wątpliwości. Każdy mistrz może być dziś podziwiany, a jutro potępiony. Polacy też się o tym przekonali.
Lista złapanych w tym roku na dopingu jest długa; są na niej nazwiska pięciu członków polskiej kadry narodowej, m.in. syn trenera reprezentacji Piotr Chruściewicz i Sylwester Kołecki, brat prezesa Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów (PZPC). Wciąż nie wiadomo, co z trzykrotnym mistrzem świata Marcinem Dołęgą, który był już dyskwalifikowany. Dziesięć lat temu swoje odcierpiał, później był na szczycie, teraz grozi mu dożywotnie wykluczenie. Niewiele jest dyscyplin tak mocno kojarzonych z dopingiem jak ciężary. Afera w tym sporcie goni aferę, w tym roku na koksie wpadło dziewięciu zawodników i zawodniczek z Azerbejdżanu, w tym medaliści mistrzostw świata. Takie trzęsienia ziemi mają już za sobą Bułgarzy, Rosjanie, Turcy i Grecy.
Doping to rak tej dyscypliny, ale bez niego nie da się dźwigać rekordowych ciężarów. A bez przekraczania kolejnych granic ludzkich możliwości nie ma zainteresowania telewizji i sponsorów. Koło się zamyka, a zabawa w policjantów i złodziei trwa. Jeśli złodzieje mają za sobą struktury państwowe i kraj, w którym łatwo się ukryć, są bezpieczniejsi. Takie białe plamy to wciąż Korea Północna, Kazachstan, Iran, Chiny, Rosja. Inni też muszą sobie radzić i szukać kryjówek na terenach, które trudniej skontrolować. Czasami robią to skutecznie.
Za jaką cenę?
Podnoszenie ciężarów nie jest już...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta