Lek na polskie kompleksy
Mariusz Urbanek w książce o lwowskiej szkole matematycznej nie stara się wyjaśnić, jako doszło do tego, że w mieście położonym gdzieś na peryferiach Europy spotkała się grupa geniuszy.
Grzegorz Krzymianowski
O Tuwimie czy Brzechwie, bohaterach wcześniejszych biografii Urbanka, słyszało pewnie każde dziecko, choćby z powodu „Lokomotywy" czy „Rzepki". W swojej najnowszej książce autor „Złego Tyrmanda" podjął się tematu pozornie mniej wdzięcznego – w „Genialnych" opisuje uczonych, którzy tworzyli lwowską szkołę matematyczną, będącą największym polskim wkładem w dzieje nauki powszechnej. Autora tej zbiorowej biografii interesują nie tyle naukowe odkrycia i ich reperkusje, ile skomplikowane, często dramatyczne losy tych kilkunastu ludzi.
Czterech z nich Urbanek wybrał na swoich przewodników. Hugo Steinhaus, Stefan Banach, Stanisław Ulam i Stanisław Mazur – najjaśniejsze gwiazdy lwowskiej plejady. Cztery nazwiska, które w świecie matematyki oznaczają więcej (czy wręcz wielokrotnie więcej) niż Miłosz, Iwaszkiewicz, a nawet Gombrowicz w literaturze powszechnej. I cztery jakże symptomatyczne dla dwudziestowiecznych polskich losów życiorysy.
Wyniosły Steinhaus
Najstarszy z nich, urodzony w 1887 roku Steinhaus, swoje pochodzenie na potrzeby peerelowskich urzędników opisywał: „arystokracja plus burżuazja". Był wyniosłym intelektualistą wywodzącym się z bardzo zamożnej rodziny żydowskiej, który nie mniejszą wagę niż do problematów matematycznych (nie uznawał bowiem słowa „problem" i po wojnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta