O regatach i piratach
Porzucają intratne zawody, dostatnie życie, nawet dobrze rozwijające się kariery i zamieniają je na koszmarne niewygody, nieustanną harówkę, bezsenność i ryzyko utraty życia podczas oceanicznych rejsów. Dlaczego?
„Ach, jak przyjemnie kołysać się wśród fal, gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dal" – śpiewały przed wojną Jadwiga Andrzejewska i Helena Grossówna, a później Irena Santor. Inaczej patrzy na morze i raczej nie zna tej piosenki Magnus Olsson, wielokrotny uczestnik Volvo Ocean Race, wyścigu dookoła świata pod żaglami: „Jeżeli jacht jest w jednym kawałku po minięciu mety, to znaczy, że nie daliśmy z siebie wszystkiego. Ale jeśli nie wytrzyma wyścigu, to oznacza, że nie został odpowiednio zbudowany".
Właśnie trwa (od 4 listopada) kolejna edycja tych regat, a tymczasem jacht „Team Vestas" już zdążył spełnić obydwa postulaty Olssona. 29 listopada w nocy rozpruł się o rafę na Oceanie Indyjskim koło archipelagu Mauritius. Żeglarze przeżyli. Zanim doszło do katastrofy, harowali jak woły, nie dosypiali – na dziewięć osób załogi są cztery koje bez pościeli, śpi się na zmianę, jeden czajnik i jeden rondel do gorącego dania jednogarnkowego, przyrządzanego, gdy pogoda pozwala, z reguły raz na kilka dni. Nie ma nawet toalety, żeglarze korzystają ze specjalnych toreb. Fala nie tyle koi pluskiem ich uszy, ile grozi im zmyciem z pokładu. Tak się stało podczas edycji 2005: zmyło wtedy żeglarza z pokładu „AMRO 2", natomiast jacht „Movistar" zatonął.
Po co to wszystko? Regaty, i w ogóle rejsy oceaniczne, to bezsenność, ogromny wysiłek fizyczny, częste urazy, a nawet...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta