Chińska gorączka nie przejdzie na GPW
Chiński indeks Shanghai Composite tąpnął w czwartek o 6,5 proc. Wciąż jest o ponad 40 proc. wyżej niż na początku roku, ale szanse na to, by część kapitału przeniosła się stamtąd na takie rynki jak polski, są raczej małe.
Hossa w Chinach była jak dotąd napędzana głównie przez krajowych inwestorów detalicznych. Ten rodzaj kapitału do Polski nie trafi. Zwłaszcza że warszawska giełda w ostatnich miesiącach słabo przyciągała pieniądze z zagranicy. Od początku roku WIG zyskał jedynie 8,5 proc., a przez ostatnie 12 miesięcy 6,8 proc. Polski rynek wypada więc słabiej od wielu parkietów zachodnioeuropejskich czy nawet indeksów giełdowych państw naszego regionu.
Choć analitycy wskazują, że fundamenty naszej gospodarki są dosyć dobre, a słabszy złoty i program QE realizowany w strefie euro powinny wspierać koniunkturę w Warszawie, to naszemu rynkowi (zwłaszcza akcjom banków) zaczyna ciążyć ryzyko polityczne.
Tymczasem warszawska GPW wspólnie z firmami i bankami inwestycyjnymi ruszyła w świat w poszukiwaniu inwestorów i kapitału, który mógłby trafić na nasz rynek. —hk
Czytaj więcej w „Parkiecie"