Chavez nad Dunajem
W sercu Europy istnieje kraj, w którym wolność mediów jest duszona, demontuje się system opieki zdrowia i ochrony socjalnej, podważa prawo do aborcji oraz kryminalizuje ubogich... Tak pięć lat temu Zachód opisywał dojście do władzy Viktora Orbána.
Orbán robi pierwsze kroki w kierunku dyktatury – usłyszałem od węgierskiego socjologa, kiedy przyjechałem do Budapesztu kilka miesięcy po wygranych przez Fidesz wyborach ponad pięć lat temu. Biznesmenów związanych z odsuniętymi od władzy socjalistami oraz wspierających ich intelektualistów ogarnęło przerażenie. Dziennikarze z całej Europy zaczęli wydzwaniać do węgierskich kolegów z gazet i stacji telewizyjnych należących do zachodnich koncernów, które przez lata dobrze układały się z miejscową władzą. I słyszeli o nadchodzącej dyktaturze.
360 ustaw w jeden rok
Panika liberalnych elit Zachodu zaczęła się w kwietniu 2010 roku, kiedy partia Viktora Orbána zdecydowanie wygrała wybory i obsadziła dwie trzecie miejsc w parlamencie. To oznaczało przejęcie pełni władzy oraz możliwość zmiany konstytucji.
Orbán ze zdobytej władzy zaczął natychmiast korzystać. Jedną z pierwszych decyzji było nałożenie podatku kryzysowego na część przedsiębiorstw, który dotknął głównie międzynarodowych koncernów, przy jednoczesnym wprowadzeniu podatku liniowego dla obywateli (16 procent) i małych firm (10 procent). Rząd wprowadził też znaczne ulgi podatkowe dla rodzin wielodzietnych. Był to jednoznaczny sygnał – wspieramy węgierskie firmy i rodziny, a ponieważ kraj jest w trudnej sytuacji finansowej, muszą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta