Przybysz z niebywalencji
Jeremi Przybora dobiegał osiemdziesiątki, gdy ukończył libretto musicalu „Piotruś Pan". Zachował wrażliwość dziecka i najlepiej czuł się w tajemniczej krainie utkanej z wyobraźni, tęsknoty za czymś lepszym, szlachetniejszym niż otaczająca rzeczywistość. W musicalu nazwał ją Niebywalencją.
W życiu Jeremiego Przybory Niebywalencja pojawiała się wielokrotnie i przybierała różne formy. Była rzeczywistością radiową, potem telewizyjną, kabaretową, a pod koniec życia poety przybrała bardziej materialny wymiar. Opowieść o Piotrusiu Panu bowiem połączyła się wtedy z opowieścią o Alicji z Krainy Czarów. To ona wprowadziła go do swego tajemniczego ogrodu, a kilka pięter nad ziemią, na poddaszu staromiejskiej kamienicy, stworzyła mu prawdziwy azyl.
Niebywalencję przy ulicy Piekarskiej na warszawskiej Starówce miałem okazję odwiedzać kilkakrotnie. Była nad mieszkaniem Jeremiego Przybory i Alicji Wirth. Pretekstem do pierwszego spotkania stała się nadchodząca premiera „Piotrusia Pana". Gdy zapytałem go o wrażliwość dziecka, którą zdaniem przyjaciół zachował w sobie, pan Jeremi uśmiechnął się tajemniczo i odparł:
– Być może, kiedy się bliżej poznamy, zdradzi mi pan, kto tak o mnie mówi, bo w oczy nikt mi tego nie powiedział. – A potem dodał: – Oczywiście nie czuję się dotknięty. Mam jednak nadzieję, że to nie przytyk do mojego podeszłego wieku i objawów zdziecinnienia. Dziecka przybywa w człowieku na starość nie tylko w ten sposób. Dzieciństwo w starych oczach nabiera ostrości. Coraz częściej śnią się młodzi rodzice na zalanych słońcem polanach. Tam, gdzie dojrzewają poziomki.
Urodził się dokładnie 100 lat temu,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta