Człowiek z cienia
Ryszard Petru w wielu środowiskach był zawsze dobrze notowany. Pewnie bardziej dlatego, że szła za nim opinia człowieka Balcerowicza, niż z powodu własnych dokonań.
Prawicowe i lewicowe portale prześcigały się ostatnio w wyliczaniu, o ile więcej czasu antenowego ma lider Nowoczesnej niż pozostali. Zgadza się. Telewizja pomogła Petru w budowie jego projektu, który z początku nie wiadomo czym miał być: stowarzyszeniem czy partią polityczną.
Przyczyniła się też do kpin z niewiedzy świeżo upieczonego politycznego lidera. Stało się to wtedy, gdy Petru przewrót majowy datował na rok 1935 albo twierdził, że po chwili świetności Prawa i Sprawiedliwości nastąpi jego upadek, tak jak to się stało w cesarstwie rzymskim.
W pierwszym szeregu
A przedtem? Nikt go nie znał? Bez przesady. Ryszard Petru sporo zrobił, by go rozpoznawano. Od 2000 roku jego artykuły systematycznie są zamieszczane w „Gazecie Wyborczej", a niekiedy też w „Rzeczpospolitej". Regularnie pojawia się w telewizji jako medialny ekspert ekonomiczny. Dobrze się prezentuje, więc szybko staje się ekonomicznym celebrytą.
Zresztą Petru w wielu środowiskach był zawsze dobrze notowany, bo szła za nim opinia człowieka Leszka Balcerowicza. A jednocześnie musiał żyć w jego cieniu.
Pytam lidera Nowoczesnej o ludzi, którzy mogą mieć o nim wyjątkowo dobrą opinię. Jednak na sugestię, że mimo wielu negatywnych ocen nie ma on ekstremalnie czarnego obrazu, Petru gwałtownie protestuje. – Jak to nie? A u Kurskiego?
Jacek Kurski odpowiada mi na esemesa, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta