Demokracja marszowa
Marsz Niepodległości, Manifa, obrona sześciolatków – wszystkie te przypadki mobilizacji, które obserwujemy w ostatnich latach, to próby innego niż zwykle komunikowania się społeczeństwa z władzą.
Jeszcze w latach 90. badacze społeczeństw obywatelskich w krajach postkomunistycznych Grzegorz Ekiert i Jan Kubik postawili tezę, że żyliśmy w „protestujących społeczeństwach obywatelskich", dla których protest był być może najważniejszym zasobem i formą obywatelskiej aktywności politycznej. Partycypacja w protestach była też wtedy ważnym czynnikiem konsolidacji demokracji.
Jako obywatele mamy bowiem do wyboru z grubsza dwa sposoby wpływania na rządzących: te konwencjonalne, w ramach instytucji, i te niezinstytucjonalizowane. Te pierwsze to udział w wyborach, referendach czy działalność w partiach politycznych lub organizacjach społecznych. Ten drugi sposób reagowania na niezadowalającą politykę władz to udział w akcjach protestacyjnych i ruchach społecznych.
Polskie społeczeństwo po okresie komunizmu w pierwszej dekadzie III RP chętnie protestowało, a wyjście na ulice było najbardziej naturalnym sposobem zaangażowania obywatelskiego. Potem jednak się wycofało. Pojawiły się wprawdzie wyspy coraz bardziej profesjonalizującego się trzeciego sektora, zaangażowanie obywatelskie pozostawało jednak stosunkowo niskie i ograniczone do pewnych enklaw.
Wygląda na to, że od kilku lat mamy do czynienia z ponownym pojawieniem się „protestującego społeczeństwa obywatelskiego". Ruch Ratuj Maluchy sprzeciwiający się sposobowi obniżenia wieku szkolnego, walkę związków zawodowych o prawa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta