Tunezja z kulą u nogi
Prymus rewolucji arabskich się nie poddaje. Ale dżihadyści zastawiają pułapki, które odstraszają Europejczyków.
Tunezja to najbliższy wzorcom zachodnim kraj arabski. Ale z tej wyspy demokracji wywodzi się ponad 5,5 tysiąca zagranicznych bojowników, najemników zasilających szeregi dżihadystycznych oddziałów w Syrii i kilku innych krajach. Żadne inne państwo muzułmańskie nie może się z Tunezją pod tym względem równać. I w tej ponurej konkurencji jest wyjątkowa.
Dane o tym eksporcie dżihadystów pochodzą z raportu ekspertów sporządzonego dla ONZ, jego główne tezy ujrzały światło dzienne w lecie zeszłego roku. Zespołem, który przygotował raport, kieruje Polka Elżbieta Karska, prof. prawa międzynarodowego z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Nie tylko z biednych rodzin
Rozmawialiśmy w Tunezji z urzędnikami rządowymi, rodzinami bojowników, a także z kilkunastoma osadzonymi w więzieniu. I nie da się wyciągnąć wniosku, że dżihadystom udaje się za granicę werbować tylko młodych ludzi z rodzin, które nie mają co do garnka włożyć. Nie ma prostej zależności, indoktrynacji nie ulegają jedynie ci z marginesu społecznego. Spotkaliśmy się z przypadkami zwerbowanych dzieci biznesmenów, jedno nawet bardzo bogatego przedsiębiorcy. Na pewno nie cierpiały z braku środków do życia. Wydawało się, że bardziej decydowała chęć doznań, przygody – mówi mi prof. Karska....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta