Po aborcji
- Księża opowiadają o przypadkach, gdy spotykają niemłode już parafianki od lat spowiadające się uparcie z tej samej aborcji, nie mogąc zaakceptować rozgrzeszenia - mówi psychoterapeuta Marek Gajowy
Plus Minus: Pracowniczka słowackiej kliniki aborcyjnej opisała na blogu taką historię: Polka, atrakcyjna 18-latka, przyjechała na zabieg na luziku. – Hej, chcesz zobaczyć brzdąca? – zawołała do swego chłopaka w czasie przedaborcyjnego USG. Dostęp do aborcji to dla takiej dziewczyny żaden problem: 370 euro w kieszeni i bilet do Słowacji lub tabletka kupiona przez internet z wiarą, że „potem" będzie żyła długo i szczęśliwie. Ale czy na pewno?
Może tak być. W swojej praktyce spotkałem pacjentki, u których aborcja nie wywołała znaczących ani bolesnych napięć. Tyle że takie osoby rzadko trafiają do gabinetu psychoterapeuty. Przychodzą raczej te, w których życiu coś się zachwiało i nie mogą dać sobie rady. Praca z nimi daje mi wgląd w to, co może dziać się z kobietą czy mężczyzną pod wpływem konfrontacji z aborcją. Zgodziłem się więc o tym opowiedzieć.
Sugeruje pan, że mężczyźni też miewają problemy po aborcji?
Owszem, to też ludzie, choć problemy dotykają ich w inny sposób niż kobiet.
Pomówmy zatem najpierw o kobietach. Co mówią takie pacjentki: „usunęłam ciążę i jest mi źle"?
Niewiele z nich komunikuje to od progu albo w ogóle przychodzi tylko ze względu na ten problem. Z mojego doświadczenia wynika, że kobiety często nie przeżywają aborcji jako wyizolowanego czynu, ale w kontekście całej swej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta