Polityka piaskownicy
W obliczu wydarzeń na Bliskim Wschodzie działania Europy są bezplanowe i defensywne. Nie wie ona, jak zareagować na wojnę w sąsiedztwie i zalew imigrantów – pisze publicysta.
Zaraz po ataku USA na Irak napisałem dla „Rzeczpospolitej" artykuł pod tytułem, który niestety okazał się proroczy: „Nie prowokować lawiny" (24 marca 2003 r.). Redaktor się ucieszył, bo jak stwierdził, nie mógł znaleźć nikogo, kto by się krytycznie na temat tego najazdu wypowiedział. Taki panował naiwny entuzjazm. Utrzymał się on aż do rozruchów zwanych arabską wiosną i przybladł dopiero pod wpływem fali nielegalnych imigrantów...
Napisałem wtedy między innymi, że wojna służy naftowym interesom USA i jego arabskich sojuszników. Pogorszy sytuację chrześcijan w świecie muzułmańskim, tak że ponownie dojdzie do ich mordowania. Poprzednia większa fala krwawych prześladowań miała miejsce przed stu laty, gdy między innymi pod rządami tureckimi ginęli Ormianie.
Eksterminacja chrześcijan
Mimo złych doświadczeń z Irakiem, gdzie okupacja i wojna domowa spowodowała więcej okrucieństw i zniszczeń niż laicka dyktatura Husajna, USA i Europa chciały destabilizować następne kraje. W Libii wsparły zbrojnie bunt przeciw Kaddafiemu, niszcząc armię libijską, po czym zostawiły kraj na łasce band islamskich. Ropa z Libii już się nie liczy. W Egipcie po chwilowym sukcesie islamistów, którzy zaraz się rzucili na chrześcijan, wojsko przywróciło stan poprzedni. Natomiast w Syrii wspierane przez Zachód niszczycielskie bandy wprawdzie nie zwyciężyły,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta