Brazylia czeka na przyszłość
Igrzyska nie przysłoniły przestępczości, korupcji, brudu... Ale dla Brazylijczyków ważniejsze jest, że zbudowali demokrację, która zaczyna rozliczać polityków z błędów.
Tak wielu nowych „ludzi z asfaltu" do Rio nie przyjechało chyba jeszcze nigdy. Tak mieszkańcy faweli określają tych, którzy mieszkają na dole, w normalnym świecie. Z dzielnic biedy widać ich jak na dłoni, bo w Rio panuje jasna zasada: dzikie osiedla powstają na stokach wzgórz.
Organizatorzy igrzysk chcieli ukryć tę nędzę. Po to zbudowali mur po obu stronach autostrady prowadzącej z lotniska do centrum miasta. Ale faweli ukryć się nie da nie tylko dlatego, że górują nad Rio, ale także dlatego, że jest ich tak wiele. To około tysiąca osiedli, w których żyje co trzeci mieszkaniec drugiego największego miasta Brazylii – w sumie jakieś 4 miliony osób.
Brazylia zniosła niewolnictwo jako ostatni kraj świata, pod koniec XIX wieku. Ale czarni, choć wolni, nie mieli środków do życia. Zaczęli więc budować dzikie obozowiska na najmniej gościnnych, niewykorzystanych terenach. Tak powstały pierwsze fawele w Rio i innych brazylijskich miastach. Ich liczba wzrosła wielokrotnie w latach 70., gdy do Rio zaczęto ściągać robotników do budowy luksusowych dzielnic, jak Copacabana, Ipanema czy Leblon. To wtedy z morza szałasów fawele przekształciły się w zespoły wielopiętrowych konstrukcji z betonu, bo z racji wykonywanego zawodu ich mieszkańcy wiedzieli, jak je pobudować.
Copacabana najlepsze dni ma już dawno za sobą, ale fawele nadal pęcznieją, tym razem za sprawą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta