Komisja śledcza czy polityczny marketing
Warto, by skład komisji śledczej w sprawie Ambergold odzwierciedlał liczbę klubów poselskich: jeden klub – jeden członek komisji. Inaczej jej prace zaznaczy piętno gry politycznej. A i tak przed komisją dużo problemów – pisze adwokat.
Powołana do życia 19 lipca sejmowa komisja śledcza do zbadania prawidłowości i legalności działań organów i instytucji publicznych wobec podmiotów wchodzących w skład grupy Amber Gold zapewne nie będzie miała łatwego zadania. Świadczy o tym przyjęty zakres prac i widoczny kontekst polityczny. O ile problem społeczny, który pociągnęła za sobą afera Amber Gold jest oczywisty, o tyle społeczne oczekiwanie na dojście do prawdy może okazać się iluzją.
W trosce o powagę
Ustawa o sejmowej komisji śledczej po jej nowelizacji w 2016 r. (DzU z 2016, poz. 1024 tekst jedn.), w art. 2 ust.1 wskazuje, iż w skład komisji może wchodzić do 11 członków. Sejm wybrał komisje w składzie dziewięcio osobowym. Mając w pamięci działalność komisji ds. afery Rywina, rozwiązanie, które ogranicza skład osobowy komisji, można uznać za trafne, zakładając, iż w tej komisji także dojdzie do wielu spektakularnych wystąpień, niemających jednak wiele wspólnego z meritum uchwały o jej powołaniu. W tym miejscu rodzi się pytanie: czy nie należy zmienić ustawy w taki sposób, aby skład komisji śledczej odzwierciedlał ilości klubów poselskich na zasadzie jeden klub jeden członek komisji. W przeciwnym wypadku zawsze prace takiej komisji zaznaczy piętno gry politycznej.
Zapewne zwiększyłoby to powagę komisji, a co najważniejsze, mogłoby zagwarantować merytorykę jej prac. Tym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta