Sojuszu UE z Ameryką nie będzie
Tabu złamał wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel. Ogłosił to, czego nikt nie chciał do tej pory otwarcie przyznać: negocjacje w sprawie umowy o wolnym handlu skończą się niczym.
Gabriel, który jest także liderem SPD, tłumaczy porażkę brakiem ustępstw ze strony Amerykanów w tak ważnych dla Europy kwestiach, jak otwarcie rynku zamówień publicznych, rozstrzyganie sporów między wielkimi koncernami a państwami przez sądy, a nie arbitraż, czy zachowanie unijnych norm ochrony środowiska i zabezpieczeń socjalnych.
I rzeczywiście, w ciągu trzech lat nie udało się zamknąć ani jednego z 27 rozdziałów rokowań. Ale upadek największego projektu w handlu międzynarodowym w historii ma głębszą przyczynę. To obawy po obu stronach Atlantyku przed jeszcze większą dominacją wielkich koncernów i dalszą polaryzacją dochodów wyborców. Społeczeństwu grozi pauperyzacja. Wyrazicielem tych nastrojów w USA stał się przede wszystkim Donald Trump. Ale Daniel Gros, dyrektor prestiżowego brukselskiego instytutu CEPS, ostrzega „Rz": nawet jeśli Hillary Clinton wygra wybory, też nie wróci do TTIP.