Operacja „Benedykt-Franciszek”
Od czterech lat teorie spiskowe o ustąpieniu Benedykta XVI i wyborze Franciszka wracają w nowych odsłonach. Paradoksalnie są one... dowodami na istnienie Boga.
Na pierwszy rzut oka powyższa teza brzmi absurdalnie. I przede wszystkim może wywołać odruch w postaci pytania – po co w ogóle dorabiać jakiś teologiczny wątek do racjonalnych pytań o fakty: były naciski na Benedykta XVI czy ich nie było? Ktoś kombinował przy wyborze Franciszka czy wszystko odbyło się zgodnie z regułami? Rezygnacja pierwszego i wybór drugiego były ważne czy nie? Zanim więc dojdziemy do teologii, spróbujmy zmierzyć się z tymi pytaniami.
Kryteria wiarygodności
Po pierwsze, uczciwa odpowiedź brzmi: zależy, co kto rozumie przez „naciski" z jednej i „kombinowanie" z drugiej strony. Jeśli przez naciski rozumieć dosłownie zmuszenie papieża do podjęcia zaskakującej decyzji o ustąpieniu – to nie ma na to żadnych dowodów czy choćby poszlak, a i sam zainteresowany wielokrotnie i przekonująco temu zaprzeczał (o czym szerzej powiemy później). I nie ma powodów, by mu nie wierzyć. To raczej kwestionowanie tego, co mówi sam Benedykt, jest objawem irracjonalnego myślenia, nie odwrotnie.
Świadectwo wiarygodnego świadka jest dowodem rzeczowym. Nawet w procesie sądowym uznaje się, że dowód z zeznań świadków nie może być uznany za „słabszy", „mniej wartościowy" od innych dowodów. Mówiąc inaczej: nawet gdyby zawartość dokumentów, choćby najbardziej tajnych (czy przez to zawsze wiarygodnych?),...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta