Prawdziwa historia wielkiego przeboju
30 lat temu nagrano w Los Angeles koncert „Roy Orbison and Friends", ostatni przed śmiercią piosenkarza w 1988 roku. To był hołd gwiazd oddany autorowi „Oh, Pretty Woman", bo też Bob Dylan, The Beatles, Tom Waits, Bruce Springsteen uwielbiali go za melodie i emocje.
Chciałbym nagrać album z tekstami, którą brzmią, jakby wyszły spod ręki Boba Dylana, a wyprodukowane zostały przez Phila Spectora. Przede wszystkim jednak chciałbym śpiewać jak Roy Orbison, ponieważ nikt nie śpiewa tak jak on".
To słowa najbardziej rockandrollowego spośród amerykańskich bardów, czyli Bruce'a Springsteena, wyniesionego na szczyt przez album „Born in the U.S.A.". Wypowiedział je, wprowadzając Orbisona do Rock and Roll Hall of Fame. Roy żartował, że „kopnął go wielki zaszczyt" i nie dowierzając, że dzieje się to naprawdę, poprosił Springsteena o kopię jego wystąpienia na papierze. To właśnie wtedy zrodził się pomysł, by nagrać koncert, podczas którego Orbison wystąpił z towarzyszeniem Springsteena, Elvisa Costello, Jacksona Browne'a, T Bone Burnetta, Jennifer Warnes i k.d. lang.
Rejestracja występu w Cocoanut Grove w Los Angeles, która właśnie ukazała się na DVD, jest koronnym dowodem na wielkość muzyka lekceważonego przez niektórych za „niemęski" głos i piosenkowe wyznania o mężczyznach, którzy przeżywają miłosny zawód, a nawet płaczą. Bo Roy Orbison śpiewał o marzeniach, porzuceniu i cierpieniach. Jego prześmiewcy podkreślali, że dopuścił do głosu męską histerię, ekshibicjonizm i masochizm.
– Kiedy ukazała się piosenka „Crying", sporo ryzykowałem i nie wiedziałem, że płaczący mężczyzna zostanie zaakceptowany –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta