Aktorska kreacja w cyberprzestrzeni
O swoich rolach oraz fascynacji Toruniem mówi Łukasz Ignasiński, aktor Teatru im. Horzycy, laureat nagrody Wilama.
Rz: Jak traktuje pan Wilama dla najlepszego aktora w zespole? Czy to dla pana zachęta, wyzwanie czy obciążenie?
Łukasz Ignasiński: Przede wszystkim należy się małe sprostowanie, bo Wilam jest nagrodą dla najpopularniejszego, a nie najlepszego, aktora w ubiegłym sezonie teatralnym. Jestem daleki od stawiania znaku równości przy tych obu przymiotnikach. Natomiast co do moich odczuć, to oczywiście jest to miłe wyróżnienie i nobilitacja, która niezwykle buduje, bo odbieram tę nagrodę z rąk widzów, a dla nich przecież robię teatr.
Uważa się pan za lidera zespołu lub jednego z nich, na przykład w swoim pokoleniu? Jakby się pan umiejscowił w hierarchii toruńskiego zespołu?
Co do zespołu, to jestem zdania, że teatr jest właśnie grą zespołową. Niejednokrotnie powtarzałem, że spektakl jest jak mecz, w którym, żeby odnieść sukces trzeba grać wspólnie, do jednej bramki. Jeśli tego zrozumienia nie ma, jeśli nie umiemy, bądź nie chcemy celnie wymieniać ze sobą podań, nie ma szansy na zwycięstwo. Wierzę, że koleżanki i koledzy cieszą się, że akurat w tym roku to ja „strzeliłem" te zwycięską bramkę. Nie wiem, czy to znaczy że zostałem liderem. Być może czasem rola lub zadanie determinuje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta