Trzeba czasu i krwi
Arabska wiosna to niewłaściwe, wymyślone przez media określenie. Na Bliskim Wschodzie władza należy do tego, kto w ręku trzyma karabin.
Jeden z najważniejszych materiałów wideo pochodzących z Bliskiego Wschodu w 2014 roku został przyćmiony przez ogrom filmów przedstawiających wybuchy i egzekucje poprzez ścięcie. Jest to bardzo zręcznie wykonane przez Państwo Islamskie nagranie propagandowe, na którym widać, jak buldożer zmiata, a właściwie wypycha iracko-syryjską granicę z powierzchni Ziemi. Granica ta to po prostu usypany z piachu wał przeciwczołgowy. Wystarczy przepchnąć ten wał, a granica przestanie fizycznie istnieć. Ta linia istnieje wyłącznie w teorii. W ciągu nadchodzących kilku lat przekonamy się, czy słowa wypowiedziane przez bojownika Państwa Islamskiego: „Niszczymy granice, przełamujemy bariery. Chwała Allachowi" okażą się prorocze, czy może były tylko przechwałką.
Po zakończeniu pierwszej wojny światowej na szeroko rozumianym Bliskim Wschodzie istniało mniej granic niż dzisiaj i były one z reguły wyznaczane przez geografię. Przestrzenie pomiędzy nimi były umownie podzielone i zarządzane z uwzględnieniem geografii, etniczności oraz religii. Nikt natomiast nie próbował tworzyć tam państw.
Większy Bliski Wschód rozciąga się na tysiąc sześćset kilometrów, od zachodu na wschód, od Morza Śródziemnego po irańskie góry. Od północy ogranicza go Morze Czarne, a na południu oddalone o trzy tysiące dwieście kilometrów omańskie wybrzeże Morza Arabskiego. W regionie tym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta