Nie byłem fanem czekoladowego orła
Jacek Michałowski, szef Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego: Nie udało nam się przekonać młodzieży, która nie pamiętała lat PRL ani nawet czasu, kiedy Polska nie była w Unii Europejskiej. Młode pokolenie, które rok po obchodach 25-lecia wolności poszło do urn, uważało, że im się pogorszyło, a nie polepszyło.
Rz: Kończąc pracę w Kancelarii Prezydenta, powiedział pan, że odchodzi pan z polityki i do niej nie wróci. Czy było panu tak źle w Kancelarii Bronisława Komorowskiego?
Zacznę od tego, że nigdy nie miałem poczucia, jakobym działał w polityce. Zawsze byłem przede wszystkim urzędnikiem państwowym. Po wyborach prezydenckich w 1990 roku przez dwa tygodnie byłem członkiem założycielem Unii Demokratycznej. Zobaczyłem z bliska, jak wygląda polityka, jak ludzie dzielą się na frakcje, wzajemnie układają i ostatecznie do partii się nie zapisałem. Nigdy nie byłem członkiem partii politycznej – ani przed 1989 rokiem, ani później.
Dlaczego w takim razie zaangażował się pan w kampanię prezydencką Tadeusza Mazowieckiego? Był pan ważną postacią, dyrektorem biura krajowego kampanii.
Byłem przekonany, że Lech Wałęsa nie będzie dobrym prezydentem. Był świetnym wodzem na czas Solidarności i za to należą mu się honory, ale moim zdaniem do bycia głową państwa nie miał kwalifikacji. Kierował się bardziej emocjami i porywami serca niż rozsądkiem. A Tadeusz Mazowiecki mógł być nawet lepszym prezydentem, niż był premierem.
Uważa pan, że nie był dobrym premierem?
Pamiętam rozmowy z kolegami, którzy pracowali u Mazowieckiego, i ich odczucia, że można było zrobić więcej i szybciej. Ale to przecież dzięki Mazowieckiemu nasze reformy ruszyły z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta