Naukowiec w krainie politycznego zgiełku
Naturalnym środowiskiem politologa jest cisza i powaga Akademii. Goszcząc zatem w świecie telewizyjnych jupiterów i partyjnych sporów, musi on pamiętać, że jest tam zawsze tylko cudzoziemcem.
Skąd tylu politologów w naszych mediach i czemu właściwie naukowiec, od czasu do czasu, decyduje się wyjść na chwilę z cienia Akademii na światło politycznych jupiterów?
Jedną z przyczyn jest z pewnością rozwój mediów informacyjnych, który sprawił, że inaczej niż kiedyś polityce przyglądać się dziś możemy z bardzo różnych stron, na bieżąco, a często nawet z pewnym wyprzedzeniem politycznych faktów. Co więcej, w mediach tych polityczny dzień, budząc się zwykle bladym świtem i zasypiając około północy, trwa znacznie dłużej niż ten realny, toczący się w politycznych gabinetach, salach obrad czy kuluarach. Wszystko to tworzy szeroką przestrzeń publicznego przekazu, która coraz więcej miejsca, obok polityków i dziennikarzy, zostawia także naukowcom i ekspertom.
Zawiłości politycznego przedstawienia, jego scenariusze i zaskakujące zwroty akcji, feeria masek i potyczki wzniosłych monologów, gwar na scenie i decyzje podejmowane w ciszy kuluarów – wszystko to wymaga analizy i oceny. Zapracowany na co dzień słuchacz, czytelnik czy widz ma prawo oczekiwać, że ktoś mu to wszystko w miarę klarownie wytłumaczy. Stąd rodzi się naturalna potrzeba zaufanego politycznego eksperta, recenzenta, demaskatora, przewodnika czy arbitra.
Intelektualista czy inteligent?
W naszej kulturze politycznej ścierają się w tej sprawie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta