Starożytni globaliści
Fenicjanie otworzyli w starożytności największą sieć sprzedaży towarów luksusowych na Bliskim Wschodzie, za klientów mając wszystkich, od Mezopotamii po Egipt. Nam zostawili alfabet i brzęczące monety.
Miejsce do życia wybrali sobie parszywe, chyba gorszego nie mogli. Choć to jedna z najpiękniejszych krain na Bliskim Wschodzie. Ulokowali się między dwiema czyhającymi na siebie potęgami: Asyrią (dziś północny Irak i część Syrii) i Egiptem. Potem pojawili się kolejni prześladowcy Fenicjan: Babilończycy (południowy Irak), Persowie i Grecy. Na północy graniczyli z imperium Hetytów, tylko na południu byli przyjaźni i spokrewnieni z nimi Hebrajczycy.
Grecy nazwali ich Fenicjanami, od greckiego określenia purpury, ale ci zupełnie się tym nie przejmowali. Sami zwali się Kananejczykami bądź Bani Kan'an (Dziećmi Kanaanu), bo mieszkali razem z Hebrajczykami w kraju Kanaan, a dokładnie w północnej jego części, na obszarze (z grubsza) dzisiejszego Libanu.
Właściwie nigdy nie stworzyli własnego państwa, zadowalała ich organizacja typu miasto-państwo. Dlatego zbudowali istniejące do dziś Tyr, Byblos, Sydon, Trypolis, Bejrut i kilka mniejszych. Naukowcy długo się zastanawiali, czy w ogóle czuli się wspólnotą – jak byśmy to dziś powiedzieli – narodową. Ale skoro mieszkali obok siebie, mówili tym samym językiem i wyznawali niemal identyczne religie musieli coś czuć, szczególnie że później utrzymywali szerokie kontakty ze swoimi koloniami. W dodatku te miasta właściwie nigdy między sobą nie walczyły, choć wszystkie zajmowały się dokładnie tym samym rzemiosłem. Konkurencja i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta