Toskania, Herling i Durrell
Powoli zaczynam rozumieć Herlinga, który mając możliwość dokonania każdego wyboru, wybrał Włochy. Przyjechał do Italii jako młody człowiek. Mógł wzorem Giedroycia wybrać Paryż w złudnej iluzji, że będzie współuczestniczył w nakręcaniu politycznego zegara, który odlicza minuta po minucie losy tego świata. Ale nie poszedł tą ścieżką.
Wybrał zielone, oszalałe od przyrody, bukoliczne Włochy, gdzie nigdy nic nie wydaje się do końca przemyślane, przepracowane ani dokończone. Gdzie fundamenty, fragmenty ścian, kawałki dachów domów są z różnej epoki. Gdzie romański cios ściga się z gotycką cegłą, a fragment rzymskiego portyku z epoki Antoniuszy staje się tylko fragmentem większego założenia architektonicznego późniejszej o 1,5 tysiąca lat renesansowej kompozycji. Gdzie kipiący od bogactwa włoski barok zderza się z kostropatym i wolnym od jakichkolwiek estetycznych ambicji, ciężkim jak wiejska stodoła frontonem XIII-wiecznego kościoła franciszkanów w Arezzo.
Pamiętam ostatnie spotkanie z Wielkim Pisarzem, niedługo przed jego śmiercią. Był pewnie ostatni raz w ojczyźnie. Siedzieliśmy we trzech z Michałem Komarem w kawiarni Muzeum Narodowego w Warszawie....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta