...gdzie oni są?
Latem 1950 r. włoski geniusz Enrico Fermi, twórca pierwszego reaktora jądrowego, uczestnik Projektu Manhattan, na wywody o wielości cywilizacji kosmicznych odpowiedział: W takim razie...
Okoliczności, w jakich został sformułowany paradoks Fermiego, są przedstawiane niejednoznacznie. Według jednych źródeł do dyskusji doszło podczas spaceru, a wzięli w nim udział także współtwórca architektury logicznej komputerów John von Neumann i ojciec amerykańskiej bomby wodorowej Edward Teller. Inne źródła podają, że stało się to podczas lunchu w ośrodku badań jądrowych Los Alamos, gdzie Fermi pracował jeszcze jakiś czas po II wojnie. Wśród uczestników nie było jednak von Neumanna, który w paradoksie Fermiego odegrał ważną rolę.
Rozmowa zaczęła się od modnych wtedy latających spodków, ale rychło skręciła ku ich hipotetycznym pilotom. Stąd poszły rozważania o wielkiej liczbie gwiazd w kosmosie, które prawdopodobnie mają planety, w tym zdatne do wydania życia. Planet tych musi być tak wiele, że nawet jeśli nieduża ich część jest zamieszkana przez istoty rozumne, to takich cywilizacji musi być zatrzęsienie. W tym momencie trzeźwa uwaga Fermiego sprowadziła dyskutantów na Ziemię: skoro Obcy występują w kosmosie w takiej obfitości, dlaczego ich nie widzimy ani nie rejestrujemy skutków ich działania?
Jakie by to mogły być skutki? Lem w „Summie technologiae" – za rosyjskim astrofizykiem Szkłowskim – wspomina o tzw. astrocudach, czyli zjawiskach dostrzegalnych na wielkie dystanse. Byłyby to np. sztucznie wywoływane wybuchy supernowych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta