Chłopak z wesołego miasteczka
Usain Bolt podczas zaczynających się właśnie w Londynie mistrzostw świata kończy z bieganiem, ale nie kończy z czarowaniem świata i zarabianiem milionów. W niespełna dekadę stał się sportową legendą, marką i mitem.
Zawsze będą spory, kto go odkrył. Ksiądz Nugent w Sherwood Content, rodzinnej wiosce Bolta, też ma swoje zdanie. Podsłuchał kiedyś, jak 12-letni Usain kłóci się z przyjacielem Ricardo Gedesem, który z nich jest szybszy. Zorganizował więc bieg z nagrodą: darmowym obiadem dla zwycięzcy. Wygrał Usain. Dostał posiłek, zjadł i usłyszał od księdza Nugenta: – Jeśli potrafisz pokonać Ricardo, to potrafisz każdego innego. Tak to w parafii Trelawny, trzy i pół godziny marnej drogi autem z Kingston na zachód, miała narodzić się gwiazda.
W Sherwood Content wciąż jeszcze czasem brakuje wody w kranie, z oświetleniem i nawierzchnią ulic słabo, nie brakuje za to kurzu i biedy. Ale przed sukcesami Bolta w ogóle nie było wodociągu. Jego pierwsze medale mistrzostw świata dały wiosce to udogodnienie, więc trudno się dziwić, że potem chciano kolejnych medali: na drogę, lepsze boisko i internet.
Mama, Jennifer Bolt, przypomina, że pierwszą sportową miłością syna był krykiet. Ustawiali z kolegami jakąś prowizoryczną bramkę (wicket) na drodze, Usain brał w garść starą piłkę i do dzieła. – Od dziecka był nadpobudliwy, może dlatego, że jadłam w ciąży dużo słodyczy. Ale urodził się półtora tygodnia po terminie. To chyba jedyny raz w życiu, gdy zrobił coś za wolno – śmieje się pani Jennifer.
Pani Lorna miała dar
Tata widział w pobudliwości syna dar. – Coś jest w naszym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta