Tym razem na początku jest ból
Turniej zaczyna się dziś w Melbourne od sportowo-obyczajowych kontrowersji. Zabraknie kilku sław, może słońce spowoduje, że obudzi się Agnieszka Radwańska.
Maria Szarapowa została gwiazdą losowania, tenisowa sława sprzed lat Billie-Jean King chce, by jeden z głównych kortów nie nosił już imienia Margaret Court. Gromada mistrzyń i mistrzów opowiada o tym, jak tenis boli – dawno nie było takiego startu Wielkiego Szlema. W miejscu, w którym przez lata wychwalano pogodę, organizację i publiczność, mówiono o radości rozpoczynania corocznej rywalizacji, na razie słychać polemiki, krytykę i narzekania.
Zaczęło się, gdy Margaret Court poinformowała, że nie pojawi się na trybunach i nie będzie obok Roda Lavera przypominać o dawnej wielkości tenisa na antypodach. Dotąd bywała, tym bardziej że jej imię nosi trzeci pod względem wielkości stadion tenisowy w Melbourne Park (mieści 7500 widzów), tę honorową nazwę dostał w 2003 roku.
Pani Court, 24-krotna mistrzyni singlowych turniejów Wielkiego Szlema, 11-krotna mistrzyni Australian Open ma 75 lat i jest pastorem Kościoła o nazwie Zwycięstwo Życia w Perth. Od dawna wyrażała publicznie opinię, że osoby tej samej płci nie powinny mieć możliwości zawierania małżeństw i przy okazji, że „kobiecy tenis pełen jest lesbijek" i wpływa to źle na cały sport. Dodawała, że nie kieruje nią homofobia, tylko religijność.
Martina Navratilova i Billie-Jean King poczuły się sprowokowane. – Mam dziewczynę i z oczywistych powodów nie zgadzam się z uwłaczającymi słowami tyczącymi środowiska...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta