Kościół Chrystusa, kościół Freuda
Jeśli prawdą jest, że religia to teatralizacja ludzkiej tęsknoty metafizycznej, to bez wątpienia przetrwa tak długo, jak długo będziemy czuli w sobie fundamentalną potrzebę duchową. A ta pewnie nigdy nie zniknie, choć z pewnością będzie ewoluowała. Zgodnie z tą logiką jest więc miejsce na kościół współcześnie i na kolejnych etapach. Pytanie tylko jaki?
Czym będzie ów kościół przyszłości? Czy będzie taki, jakim widzieli go totalni wyznawcy klas i ras – jako odpaloną z baterii odrębnych systemów moralnych eksplozję estetycznego kolektywizmu w skali makro? Pochodnie, wiece, transparenty, dymy, sztandary. Z natrętną symboliką na pierwszym planie. Imperialne proscenium, którym była cała proletariacka czy aryjska ojczyzna.
A może taka wizja to już anachronizm, bliżej kościoła przyszłości są zaś intuicyjnie hollywoodzcy scjentolodzy w typie Toma Cruise'a, prorocy New Age albo parodyści spod znaku Latającego Potwora Spaghetti, dla których wszystko jest kpiną: i kult, i sama potrzeba duchowości?
Wiek XXI będzie wiekiem religii albo nie będzie go wcale – wieścił André Malraux, wiedziony tą samą intuicją, że kres religii jest tożsamy z kresem ludzkiej duchowości, a z nią moralności, czyli człowieczeństwa. A brak człowieczeństwa to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta